RAJD BAŁWAN 29.02-2.03.2008 Mokrzeszów
To już 15 raz nasza drużyna przygotowywała się do Rajdu Bałwan.
Spotkaliśmy się o 16.20 na placu przed szkołą nr 315. O godzinie 16.30 przyjechał nasz autokar, który wcześniej został dokładnie sprawdzony przez policję. Nasza drużynka weszła jako pierwsza. Zajęliśmy miejsca z tyłu. A Mateusz PERFIDNIE wepchnął się na miejsce Soni. I jechaliśmy tak sobie do tego Mokrzeszowa… Nagle Sonia zobaczyła, że pomiędzy jedną szybą, a drugą gromadzi się woda! a Edyta na to: „AKWARIUM!”. Wszyscy w śmiech. słowem: było śmiesznie.
Po bardzo długiej i wyczerpującej podróży (jakieś 15 minut.)dotarliśmy na miejsce. Wraz z plecakami udaliśmy się do budynku szkoły. Tam dowiedzieliśmy się, że zakwaterowano nas w pokoju nauczycielskim razem z młodszymi harcerzami z Araukarii. Kiedy zaczęliśmy się powoli urządzać okazało się, że mamy mokrą plamę na podłodze. Wszyscy zaczęli się zastanawiac skąd się wzięła. Po krótkiej burzy mózgów okazało się ze to musi być herbata z termosu. Rozpoczęły się poszukiwania owego przedmiotu. Po kolejnej krótkiej burzy mózgów znaleźliśmy sprawcę w plecaku naszej koloezanki Martyny. W tej samej chwili wszystko zostało sprzątnięte . Następnie nasz Kochany Druh Drużynowy udał się na odprawę patrolowych, a my grzecznie przebraliśmy buty. Po kilkunastu minutach przyszły do nas dwie przesympatyczne druhenki i zręcznie poprosił o pokazanie swojego ekwipunku indywidualnego. Wypadliśmy bez zarzutu.Po następnych kilku minutach i dokładnym sprawdzeniu umundurowania udaliśmy się na apel. Na apelu druhna komendantka – Tereska – powitała nas serdecznie i życzyła wszystkim miłej zabawy. Po apelu udaliśmy się na pierwszą turę na wykwintną kolację ;) złożoną z chleba… szynki… roztopionego masła… żółtego sera… i aksamitnego wręcz serka Almette ze szczypiorkiem i delikatną nutką cebulki. Gdy wróciliśmy z kolacji zrzuciliśmy z siebie mundury i z wielkim zapałem poszliśmy na zajęcia. Odbyły się one w sali gimnastycznej. Zajęcia polegały na zabawie w teleturniej
„ Śpiewające Fortepiany ” Wszyscy podzieliliśmy się na pięć drużyn chodziło o to by z różnych slajdów odgadnąć piosenki. Wszyscy dobrze się bawili a nagrodą główną było uściskanie komendantów drużyn. Zapowiada się ciekawy dzień i jeszcze ciekawsza noc.
Sobota 1.03.2008 r.
Wstaliśmy około godziny 7.00. Spało nam się bardzo dobrze! Po drugiej stronie spał ktoś, kto co jakieś 15 sekund kaszlał. Nasz Kochany Druh Drużynowy wesoło pochrapywał razem z małą Ulą, więc tak jak już pisałam, spało nam się wszystkim bardzo dobrze :D
O 8.15 wszystkie Dęby podążyły na śniadanie. Ale! Co to było za śniadanie! Mówię Wam… To wszystko Nasz Kochany Druh Drużynowy przygotował SAM! ZUPEŁNIE SAM!
Byliśmy zachwyceni!
O 9.50 planowo mieliśmy wyjść na bieg harcerski i wędrówkę – jednocześnie. Po odmeldowaniu się na pierwszym – startowym punkcie u druhny Tereski, kiedy wyszliśmy ze szkoły, uznaliśmy, że pogoda chyba się na nas obraziła…
Na drugim punkcie u druha Góralskiego była musztra. Nasz Kochany Druh Drużynowy otrzymał komendy, które musieliśmy wykonać; czyli: w szeregu zbiórka, dwójki w prawo twórz, występowanie z drugiego szeregu, zatrzymanie drużyny z marszu i czwórki. Poszło nam… nawet dobrze.
Z uśmiechem na twarzy wyruszyliśmy w dalszą trasę. Z minuty na minutę było coraz to weselej! Czemu? Bo z każdym krokiem… z minuty na minutę… z sekundy na sekundę… na nogawkach spodni i w butach przybywało mam litrów wody, a w kieszeniach i kapturach coraz więcej i więcej gradu. W końcu cali zmarznięci i przemoknięci schowaliśmy się gdzieś pod jakimś daszkiem. Nagle odezwał się telefon druha. Po kilkunastu sekundach druh skończył rozmowę. „Tak… widzicie. Pogoda nawet bardzo się na nas obraziła. Bieg w terenie odwołany. Wracamy do szkoły.” Ucieszyliśmy się że nie musimy dalej moknąć, ale i tak szkoda ze wędrówka się nie odbyła. Po powrocie do szkoły przebraliśmy się w suche rzeczy i udaliśmy się na stołówkę zajadać się kiślami. Bieg harcerski odbył się jednak na terenie szkoły. Poszło nam dobrze i do końca życia nie zapomnimy jak jest „y” w alfabecie Morse’a . YORK-FULL-OX-FORD. W trakcie biegu przeżyliśmy SZOK!!! Nasza ukochana kolezanka Martyna nic nikomu nie mówiąc zadzwoniła po tatę, który przyjechał po nią i zabrał ją do domu. Po przerwie na pyszny obiad złożony z zupek chińskich i dań w 5 minut drużyny udały się, aby pooglądać zmagania komendantów. Było bardzo śmiesznie i wszyscy dobrze się bawili a szczególnie komendanci. Konkurencje zakończyły się sprawdzeniem dykcji. Komendanci zostali na odprawie a my poszliśmy przygotować się do testów. Gdy wszyscy już nie mogli się doczekać wieczoru rozdania „Telebałwanów” okazało się że wichura pozbawiła nas prądu! Załamani usiedliśmy w naszej sali razem z harcerzami z Araukarii, czekając na decyzję co dalej. Aby umilić sobie czas zaczęliśmy śpiewać piosenki. Nagle rozbłysło światło i wszyscy zaczęli skakać z radości i dopracowywać swoje przebrania. Sama gala rozpoczęła się wejściem po czerwonym dywanie i setką fleszy. Wystąpiły największe gwiazdy zagraniczne. Wszyscy świetnie się bawili i wariowali na scenie. Zanim ogłoszono wyniki na scenę wjechał wielki tort z okazji 15 urodzin BAŁWANA!!! Tort ufundowany był przez byłych komendantów rajdu. Jednym słowem gala była po prostu świetna!!! Choć żałowaliśmy że to już koniec udaliśmy się na spoczynek po ciężkim dniu pełnym wrażen.
Niedziela 2.03.2008 r.
Dziś obudziliśmy się ok. godziny 8:05. Kiedy wreszcie zwlekliśmy się z karimat zastępy chłopców i dziewcząt udały się do mycia. Następnie było śniadanie… „Zjadajcie jak najwięcej tego sera! Kto chce jeszcze ogórka? Wędrujący ogórek do Uli!” ha ha… tak właśnie wyglądało nasze śniadanie.
Po śniadaniu zaczęło się wielkie pakowanie. Wszyscy zwijali śpiwory i karimaty. W popłochu poszukiwali swoich ochraniaczy pośniegowych albo rogatywek. Paru osobom w pakowaniu trzeba było pomóc ;) ale po jakimś czasie wszyscy już byli spakowani i sprzątali salę. Po dokładnym posprzątaniu zaczęła się jedna z naszych ulubionych części, czyli Giełda – inaczej Tele Tydzień. Po siedmiu sesjach łączna ilość zarobionych pieniędzy wynosiła 4389! Niezły wynik, co? :DGiełda skończyła się o 12. A 10 minut później wszystkie drużyny zebrały się w „stołówce” na ciągnięciu liny. Pierwsze starcie z 23 ŚDH "Araukaria" wygraliśmy. W drugim starciu z Szarotkami poszło nam już trochę gorzej i niestety nie udało nam się przeciągnąć liny. Po powrocie ze „stołówki” wskoczyliśmy w mundury i udaliśmy się na apel. Odbyło się ogłoszenie wyników. W pionie młodszym Nasza Drużynka zajęła pierwsze miejsce! Dostaliśmy dyplom, wielki czek (taki jak w telewizji) i paczkę cukierków. Z tego ostatniego cieszyliśmy się najbardziej.
Po apelu wzięliśmy swoje małe i duże plecaki i udaliśmy się już niestety do autokaru. Wracaliśmy razem z 13 Drużyną Starszoharcerską Mafikeng, która umilała nam drogę powrotną śpiewami i pląsami.
Autorem tekstu są dziewczyny Ania , Edytka i Sonia.
29 Świdnicka Gromada Zuchowa "Leśni Tropiciele" 29 Świdnicka Drużyna Harcerska "Dęby" 29 Świdnicka Drużyna Starszoharcerska "Dęby" 29 Świdnicka Drużyna Wędrownicza "Dęby" Krąg Instruktorski "Dęby" |
Związek Harcerstwa Polskiego |
![]() |
Informacja: Użytkowanie Witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Szczegółowe informacje w polityce prywatności. |