»PORADNIK
»PRACA KADRY

Praca Kadry opracował pwd Oskar Kaszubowski

ZAPLANUJ PRACĘ

Każdego roku przychodzi ten moment, w którym kończą się wakacje i nadchodzi wrzesień. Rozpoczyna się nowy rok harcerski. Dopiero zaczynacie pracować z drużyną, a może już jesteście starymi wyjadaczami - w jakiej sytuacji drużynowy lub przyboczny by nie był, zaplanowanie pracy i przygotowanie programu to podstawa. Dobrze ułożony plan pracy pozwoli na dość spójne prowadzenie roku harcerskiego.

Przemyślany program zawiera w sobie to, co wydarzy się w przyszłości, to, co czeka wasze jednostki, szczep, ale też wszelkie przedsięwzięcia hufca, wyjazdy. Plan prac chroni nas przed chaotycznością i brakiem organizacji. Zastanówcie się, najlepiej w gronie drużynowego i przybocznych, co chcecie osiągnąć w ciągu tych 10 miesięcy pracy na zbiórkach i wyjazdach z Waszymi podopiecznymi. Później postarajcie się ubrać to w jakieś normy czasowe, sprecyzować, do czego tak naprawdę dążycie, dopiero potem myślcie nad sposobem, jak do tego dojść. Nie zakładajcie na początku zbyt wiele, bo z doświadczenia wiem, że z biegiem miesięcy zaczyna brakować na zaplanowane przedsięwzięcia czasu, motywacji i siły, co skutkuje na koniec roku uczuciem niezadowolenia i rozczarowania. Pomyślcie nad czymś, co jesteście w stanie osiągnąć. Krok po kroku, kolejnymi zadaniami realizujcie postawiony przez siebie cel. Wymagajcie od siebie, nie planujcie bylejakości, ale mierzcie siły na zamiary. Lepiej zaplanować skromny, ale przemyślany program i móc go zrealizować, niż nałożyć już od początku na swoje barki ogrom pracy, a potem zrealizować z niej tylko niewielką część. Plan pracy drużyny nie powinien być martwym dokumentem. Nigdy nie wiadomo, co wydarzy się po drodze, jak potoczy się dana zbiórka, biwak czy nawet dłuższy wyjazd, dlatego warto być elastycznym. Jeżeli w terminie, w którym zaplanowaliście daną zbiórkę wypadnie akurat zupełnie inne wydarzenie, ale bardziej wartościowe i ciekawsze pod względem programowym, to zapomnijcie o zbiórce i zmieńcie dotychczasowe plany. Wasz program powinien być pewną podporą, czymś, co spina całość Waszej pracy, ale co ważne, warto go w trakcie roku modyfikować i zmieniać, jeżeli czujecie taką potrzebę.

To Wy decydujecie, jak będzie wyglądał wasz rok harcerski. Plan pracy może Wam w tym bardzo pomóc, ale pamiętajcie, że nie jest on spisem sztywnych, nienaruszalnych reguł. Bądźcie kreatywni i dostrzegajcie aktualne potrzeby Waszych jednostek, bo czasami mogą być one nieco inne, niż zakłada Wasz program.

 

PODZIEL SIĘ OBOWIĄZKAMI

Wszystko, co robimy może po pewnym czasie nas zmęczyć. Szkoła, nauka, praca, prowadzenie domu, wychowanie dzieci. Każde zajęcie, które nie przewiduje przerwy, chwili odpoczynku prędzej czy później zmęczy nas i zniechęci do podjęcia kolejnych zadań. W pracy z drużyną, jako harcerski wychowawca może zdarzyć się dokładnie to samo.

Z czasem harcerstwo stawia przed nami coraz to nowsze, bardziej wymagające zadania. Co zrobić, żeby je realizować, ale jednocześnie móc się nimi cieszyć? Dzielmy się pracą z innymi. W zasadzie nie ma w harcerstwie wyzwania, z którym musielibyśmy się zmierzyć samemu. Współpraca jest kluczem do tego, żeby zwyczajnie, po ludzku nie zwariować od natłoku obowiązków. Czy to podczas planowania pracy na kolejny rok harcerski, czy to prowadząc zbiórkę, czy w trakcie obozu, pamiętajmy, by dzielić się obowiązkami. Każde zadanie można podzielić na szereg mniejszych, które z kolei mogą angażować kilka osób. Z podziału pracy między instruktorami, czy kadrą drużyn płynie masę korzyści. W takim układzie każdy wykonuje swoją część zadania, przez co nikt nie jest przesadnie obciążony. Robiąc coś wspólnie możemy popatrzeć na występujące problemy z różnych perspektyw, przez co łatwiej jest w porę wychwycić ewentualne niedopatrzenia, czy zagrożenia. Podział obowiązków uczy również odpowiedzialności. Przyboczni, zastępowi, którzy otrzymają swoje małe pole służby w drużynie zrozumieją, że nie zawsze drużynowy będzie w stanie wszystko zrobić w pojedynkę i że pewna część tej pracy spoczywa na mnie. Kiedy do celu dąży więcej osób, to w grupie rodzi się duch zespołu; każdy czuje, że dokłada swoją cegiełkę do pewnej całości, która w przyszłości zaowocuje i przyniesie oczekiwane efekty.

Nie bójmy się prosić o pomoc, o wsparcie. Każdą przeszkodę można pokonać, o ile zaangażuje się do tego więcej niż jedna osoba. Samemu jeszcze nikt nigdy niczego nie osiągnął. Współpraca to podstawa do budowania silnej, prawdziwej grupy przyjaciół. Harcerstwo nas tego uczy, dlatego nie tylko dzielmy się pracą, ale też bądźmy tam, gdzie ktoś wsparcia w harcerskiej pracy wychowawczej potrzebuje.

 

KONSPEKTY

Ile to już konspektów zbiórek, zajęć mam na swoim koncie. Każdy kolejny rok przynosi nowe plany cotygodniowych zbiórek. Nigdy nie byłem zwolennikiem tworzenia konspektów wg ustalonych ścisłych reguł i zasad. Niemal każdy z kilkunastu moich warsztatów dla zastępowych, przybocznych, czy kursów drużynowych przynosił to samo zadanie: stworzyć konspekt zbiórki. Godziny ślęczenia nad kartką, a na koniec zawsze to samo: cele nie takie, założenia nie takie, zadanie źle sformułowane - do poprawy. Opowiem Wam, jak ja podchodzę do sprawy konspektów zbiórek i zajęć.

Dobre zaplanowanie zbiórki to podstawa. Nasze zajęcia nie mogą być chaotyczne, prowadzone bez głębszego przemyślenia. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, po co robimy taką zbiórkę, czy wnosi ona coś pożytecznego, czy czegoś uczy i czy jest dla naszych wychowanków atrakcyjna. Konspekty warto tworzyć. Są bardzo pomocne, pozwalają kontrolować czas i sytuację na zbiórce i przejrzyście pokazują nam, co, jak i kiedy ma się wydarzyć. Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego niektórzy twierdzą, że konspekt powinien być ultra szczegółowy, mieć świetnie sformułowane cele, zamierzenia i szereg innych rzeczy. Trzymając się tych zasad, pisanie konspektu wymaga więcej czasu niż samo przygotowanie zbiórki, a kiedy tak się dzieje, to moim zdaniem coś poszło w naszej harcerskiej pracy nie tak. Zawsze tłumaczono mi, że konspekt powinien być tak napisany, żeby dowolna osoba prowadząca np. tę zbiórkę w zastępstwie za mnie, wiedziała, co dokładnie ma robić. Odkąd zacząłem prowadzić zbiórki drużyny, jako przyboczny, czyli jakieś 6 lat temu nie zdarzyła mi się sytuacja, w której ktoś, kto prowadził w zastępstwie zbiórkę przygotowaną przeze mnie miał problem z odczytaniem mojej idei albo nie zrozumiał, co miałem na myśli. A wszystko to z konspektem w ręku, który według przyjętych norm był daleki od ideału. Nigdy nie lubiłem spędzać nad pisaniem konspektu zbyt długo czasu, bo wychodzę z założenia, że jest on tylko pomocą, a nie celem samym w sobie. Każdemu z nas notorycznie brakuje czasu. Ja swój, którego nigdy nie miałem za wiele, wolałem wykorzystać na jak najlepsze przygotowanie programu zbiórki, materiałów, pomocy, sprzętu i zwykłym przemyśleniu, jaka jest moja wizja tych zajęć. Tak naprawdę plan mojej zbiórki siedział w głowie. To tam wiedziałem, po co to robię, jakie są moje oczekiwania i co chcę przekazać wychowankom. Pisanie konspektu szczegółowego i poprawnego do granic możliwości był dla mnie zwyczajnie zbędny. Oczywiście konspekt zawsze miałem, ale wykonywałem go dla siebie. Jego rolą było pomóc mnie, a nie dobrze wyglądać i mieścić się w ustalonych normach, które zwykle poznajemy na kursach.

Każdy z czasem zdobywa w pracy z drużyną doświadczenie. Każdy doskonale wie, co potrafi, czego trzeba mu i jego drużynie. Rozbudowany, szczegółowy konspekt jest dla wielu bardzo dobrym rozwiązaniem w pracy wychowawczej, choć dla mnie, w takiej formie nigdy nie był, bo uważam, że przez lata wypracowałem swój, znacznie lepszy system. Podsumowując całość: do tworzenia konspektów szczerze namawiam. Spróbujcie różnych metod i wypracujcie swój własny, najbardziej odpowiadający Wam styl. Realna zbiórka prowadzona tu i teraz nierzadko weryfikuje często wyidealizowaną w konspekcie rzeczywistość.

 

INSPIRACJE

U każdego harcerskiego wychowawcy przychodzi moment, kiedy po przeprowadzeniu dziesiątek, setek zbiórek, zajęć, planowaniu programu wielu obozów, kończą się pomysły na kolejne aktywności. Jest to dość powszechne, sam spotykam się czasami z totalnym brakiem pomysłów na kolejne zbiórki czy zajęcia na wyjazdach. Wtedy uciekam się do harcerskich (i nie tylko) inspiracji.

Warto wiedzieć, gdzie tak naprawdę szukać pomysłów i inspiracji na nowe, oryginalne tematy jak i formy pracy z drużyną. Z pewnością każdy słyszał kiedyś o propozycjach programowych. Najbardziej znane są te, które w głównej mierze tworzy zespół programowy w Głównej Kwaterze. Muszę przyznać, że ci ludzie robią naprawdę świetną robotę. Propozycji programowych wypuszczonych przez GK jest naprawdę cała masa, sam korzystałem przynajmniej z kilkunastu. Zazwyczaj każda kolejna jest jeszcze lepsza od poprzedniej, dlatego warto być z tym działem na bieżąco i kojarzyć nieco więcej programowych poradników niż tylko popularna „Teraz Afryka”. W samych propozycjach można znaleźć gotowe zbiórki, w zasadzie od razu do przeprowadzenia. Oprócz tego znaleźć tam można sporo tekstów, zdjęć, czasem również reportaży czy opisów różnych projektów. One też mogą być świetnym źródłem inspiracji dla drużynowego lub przybocznego. Wszystkie te materiały i nie tylko te znaleźć można na stronie Centralnego Banku Pomysłów. Poza GK swoje propozycje programowe tworzą również chorągwie i hufce, dlatego warto szukać, czytać, wertować Internet w poszukiwaniu nowych pomysłów, ponieważ obecnie najwięcej propozycji znajdziemy właśnie w formie elektronicznej. Co innego, jeśli nie propozycje programowe? Wszelkie książki o tematyce harcerskiej są ogromną skarbnicą. Warto zajrzeć do hufcowej biblioteczki, poszukać w niej poradników metodycznych, czy nawet tekstów źródłowych, z których można czerpać. Podpatrujcie też jak pracują funkcyjni innych drużyn, zapytajcie starszych instruktorów, jak oni tworzyli program na zbiórkach. Co więcej, warto zapytać swoich podopiecznych o to, czego chcieliby się dowiedzieć na zbiórkach czy zajęciach podczas obozu, czy zimowiska. To dla nich tworzymy program, dlatego warto wiedzieć, co lubią, czym się interesują, w jakich dziedzinach mają osiągnięcia, a za jakimi przepadają nieco mniej. Spełnienie oczekiwań wychowanków to połowa sukcesu.

Brak pomysłów to nic złego i dotyka każdego. Wtedy, zamiast robienia kolejnej zbiórki o tym samym warto zajrzeć do książek, poszperać w Internecie, czy porozmawiać z kimś bardziej doświadczonym. Dbanie dzisiaj, o jakość naszych zbiórek i zajęć w przyszłości wróci do nas podwójnie wartościowe, kiedy to zobaczymy jak nasze starania kształcą młodych, zafascynowanych harcerstwem ludzi.

 

NIE ZAWSZE MUSI BYĆ O HARCERSTWIE

Ostatnio pisałem o poszukiwaniu inspiracji na prowadzone przez nas zbiórki i zajęcia. Czuję, że temat nie jest do końca wyczerpany, dlatego chciałem napisać o tym, że nasz program nie musi, a nawet nie powinien być oparty wyłącznie na technikach harcerskich i tematach szeroko z ruchem harcerskim związanych.

W założeniu instruktor ma wychowywać młodych ludzi po to, by świadomie, w mądry, odpowiedzialny sposób wejść w przyszłości w dorosłe życie. Życie prywatne, czy zawodowe wymagać będzie często od nas wiedzy ogólnej, obycia w świecie, posiadania przynajmniej podstawowej wiedzy o aktualnych problemach społecznych, środowiskowych itp. Dlatego warto w harcerskim wychowaniu znaleźć czas na pochylenie się nad wieloma innymi tematami, niż tylko techniki harcerskie. Naprawdę dobrze jest raz na jakiś czas zająć się czymś związanym przykładowo z naszym krajem, historią, kulturą, nauką, muzyką, ale też zagadnieniami globalnymi, takimi jak degradacja środowiska, głód czy wojna. Dopasowanie każdego z tych tematów w odpowiedni do wieku i wiedzy naszych podopiecznych sposób z pewnością poszerzy ich horyzonty na otaczający ich świat. O wielu z tych zagadnień nie mówi się w ich rodzinnych domach, w szkole, dlatego warto zastanowić się nad tym, czy harcerstwo nie mogłoby tej luki jakoś wypełniać. Wśród nas jest wiele osób, którzy posiadają niecodzienne, bardzo ciekawe pasje, czy też zajmują się czymś zawodowo. Może warto czasem zaprosić na zbiórkę kogoś, kto, na co dzień pracuje z osobami niepełnosprawnymi, jest naukowcem, zawodowym strażakiem albo alpinistą i chce się swoimi doświadczeniami podzielić z innymi. Każde takie spotkanie otwiera naszym podopiecznym oczy na otaczającą ich rzeczywistość, wskazuje wiele różnych możliwości, kierunków rozwoju, pasji, czy nawet przyszłych zawodów. Dobrym pomysłem, a także sposobem na chwilowy brak inspiracji jest organizowanie zbiórek, zajęć czy biwaków w oparciu o święta, okazje i rocznice, jakie akurat znajdziemy w kalendarzu. Kiedy lepiej, jak nie teraz jest zrobić zbiórkę o polskiej przyrodzie, czy geografii jak nie w trakcie roku ogłoszonego Rokiem Rzeki Wisły? Dużo lepiej poznaje się twórczość Chopina w rocznicę jego urodzin lub rozmawia o zanieczyszczeniu powietrza w Dzień Ziemi. Okazji jest bez liku, wykorzystujmy je w naszej harcerskiej pracy.

Bycie harcerzem to znacznie więcej niż znajomość szyfrów, umiejętność czytania mapy albo rozpalania ognia. Jako wychowawcy powinniśmy pokazywać naszym podopiecznym całą gamę tego, co dzieje się na świecie, tego, co jest społecznymi problemami czy tym, co dziedziczymy chociażby jako Polacy. Otwierajmy się na to, co nas spotyka i co daje nam codzienność, bo mogą być one bardzo bogatym elementem naszej pracy.

 

NIE POWTARZAJ SIĘ

Zdarza się, że jako harcerska kadra mamy tendencję to prowadzenia zbiórek lub zajęć o podobnej lub takiej samej tematyce nawet kilka razy w roku. Często wychodzimy z założenia, że dany materiał powtórzony wielokrotnie na dłużej pozostanie w głowach naszych podopiecznych. Jest w tym sporo racji, bo mózg rzeczywiście uczy się przez powtarzanie, ale czy nie jest to podejście, jakie znamy ze szkoły i za którym ludzie, zwłaszcza młodzi nie przepadają?

Problem powtarzania kilka razy tych samych treści najczęściej dotyczy technik harcerskich. Potrafią one przewijać się w naszych środowiskach wiele razy w ciągu roku, zarówno na zbiórkach jak i wyjazdach. Bezsprzecznie techniki harcerskie powinny być obecne w naszym harcerskim wychowaniu. Wiele z nich niesie szereg praktycznych, niezwykle przydatnych w życiu umiejętności i nie tylko. Potrafią też przekazywać pewne treści w sposób pośredni, uczyć naszych harcerzy w sposób dla nich nieświadomy np. odpowiedzialności, zaradności, umiejętności pracy w grupie czy radzenia sobie w sytuacjach stresowych. Dlatego z bogactwa wiedzy, jakie niosą techniki harcerskie w żadnym wypadku nie powinniśmy rezygnować.  Problem jednak pojawia się wtedy, gdy program naszych zbiórek i wyjazdów oparty jest wyłącznie na nich, w szczególności, gdy mówimy o danej dziedzinie zawsze tak samo, zawsze poruszając te same zagadnienia. Harcerz, który trzy razy w ciągu 12 miesięcy usłyszy o wiązaniu węzła ratowniczego, historii harcerstwa przedwojennego, czy symbolice lilijki zacznie mieć zwyczajnie dość. Znudzenie i niechęć przyjdą szybciej, niż nam się wydaje. Największym problemem wydaje mi się być powtarzanie zawsze tych samych, stałych zagadnień. Przecież każdą dziedzinę można rozłożyć w czasie, ułożyć program zbiórek tak, by każda kolejna rozwijała dany temat i przynosiła każdorazowo coś nowego. Wtedy nasze działania mają jakiś sens. Młodzi ludzie są przeładowani powtarzanymi od lat informacjami w szkole. Starajmy się, by harcerstwo dawało im coś więcej, w inny, nowatorski, angażujący ich głowy sposób. Zróbmy z technik harcerskich coś, co dla młodego człowieka może stać się czymś interesującym, ciekawym, czymś, co będą mogli potraktować jako hobby albo przynajmniej jako nowe, nieznane dotąd doświadczenie. W harcerstwie nie chodzi o to, by odchować drużyny składające się z mistrzów w każdej dziedzinie. Harcerstwo swoim systemem wychowawczym opartym na dobrowolności ma pokazywać, zachęcać, otwierać nowe ścieżki, udowadniać, że można inaczej. To, czy ten młody człowiek pójdzie tą, czy inną drogą zależeć będzie wyłącznie od niego. Nasza rola ogranicza się do wskazania mu wielu różnych wartościowych możliwości. Wyszkolić każdego naszego podopiecznego na mistrza posługiwania się alfabetem Morse’a poprzez tłuczenie tego tematu kilka razy w roku? Chyba nie tędy droga.

Nie ma co za dużo mówić. Nie bądźmy wychowawcami nudziarzami, bo prędzej, czy później zaczną mieć tego dosyć albo nasi podopieczni albo my sami. Wiedzy i umiejętności, jakie niesie ze sobą harcerstwo jest ogrom. Dzielmy się nimi w mądry, przemyślany sposób. W tłuczeniu do głów tych samych treści mistrzem jest szkoła. Nie bądźmy nią, bądźmy iskrą.

 

CO ROBIĆ, BY NA ZBIÓRCE PANOWAŁ SPOKÓJ

Częstym kłopotem w pracy wychowawczej jest najzwyklejszy w świecie rozgardiasz na zajęciach. Głośne rozmowy podopiecznych zupełnie nie na temat, przekrzykiwanie się nawzajem i ogólny chaos mogą zepsuć nawet najlepszą zbiórkę. Jako początkujący przyboczny również miałem problem z utrzymaniem jako takiego spokoju i porządku na swoich zbiórkach, czy zajęciach. Postaram się opowiedzieć, jak ja sobie z tym radzę.

Spotykamy w swojej pracy mnóstwo różnych ludzi, w naszym wypadku głównie dzieci.  Każde jest inne, każde zachowuje się inaczej, każde wyniosło odmienne nawyki choćby z domu i tak dalej i tak dalej. Mimo to, nad jakością organizacji i nazwijmy to porządkiem na naszych harcerskich zajęciach jesteśmy w stanie panować.. Zacznę może od zainteresowania właśnie nami i tym, o czym mówimy. Nawet najgrzeczniejsze, najbardziej ułożone dziecko nie będzie w stanie z uwagą słuchać kogoś, kto kolokwialnie mówiąc przynudza albo mówi o rzeczach, które absolutnie słuchacza nie interesują. Trzeba postawić się w sytuacji naszych podopiecznych. Czy chcielibyśmy siedzieć w harcówce i przez 40 minut nieustannie słuchać o czymś, co w zasadzie zupełnie nas nie interesuje, a w dodatku prowadzący mówił tak, jakby sam nie wiedział, po co? Jeżeli naszym zamiarem jest kogoś danym zagadnieniem zainteresować, to błagam, sami bądźmy przy tym interesujący. Kolejna ważna rzecz to wyzwania. Kluczem jest zaktywizowanie grupy do działania. Harcerze muszą poczuć, że mają na tej zbiórce coś do spełnienia. Jakieś zadanie; coś, co sprawi, że każdy poczuje, choć niewielką odpowiedzialność za to, jak ta zbiórka będzie wyglądać.. Piszę to wszystko, bo wiem, że rozmowy między sobą, przeszkadzanie zaczynają się właśnie wtedy, gdy ktoś się nudzi. Jeśli młody człowiek otrzymuje zadanie, które swoją treścią i formą szczerze go angażuje, to ostatnie, o czym myśli to krzyk, rozgardiasz i tak często uciążliwe dla nas rozmowy. 

Mówiąc wprost, uważam, że nuda zawsze generować będzie to, co w prowadzeniu zajęć nam najbardziej przeszkadza, czyli rozmowy i zajmowanie się wszystkim tym, czym aktualnie nie trzeba. To normalne, że człowiek, który jest nami i naszym nieprzemyślanym „kłapaniem” znudzony będzie szukał innego, ciekawszego zajęcia. W tym przypadku najprostszym rozwiązaniem będzie rozmowa z kolegami koleżankami w grupie. Planując nasze zbiórki i zajęcia, zastanówmy się, czy będziemy w stanie ich programem zainteresować naszych harcerzy i zachęcić ich do czynnego udziału w nich. Unikajmy nudy, zbiórkowych wykładów i siedzenia w miejscu, a zapanowanie nad 30- osobową grupą nie będzie dla nas żadną trudnością.

 

WYJDŹ Z HARCÓWKI

Większość naszych zajęć, zbiórek prowadzimy w budynku, często w zamkniętym pomieszczeniu i co chyba najgorsze, w zupełnym bezruchu. Przebywanie w harcówkach jest czasami zwyczajnie najwygodniejsze. Wszystkie materiały programowe pod ręką, zawsze ten sam, przewidywalny układ i przebieg zbiórki; w zasadzie czujemy się tam dobrze. Od razu należy zaznaczyć, że organizowanie spotkań w pomieszczeniach nie jest niczym złym, w końcu od tego harcówki są. Chciałbym po prostu zachęcić do opuszczenia raz na jakiś czas harcówki, bo drobna odmiana może przynieść ogrom korzyści. O tych, które dla mnie, zarówno dawniej, młodego harcerza, jak i teraz są najważniejsze, postaram się opowiedzieć.

Wszelkiego rodzaju zbiórki na zewnątrz są świetną okazją do choćby pracy w zastępach. Nie za długa, ale przemyślana i ciekawa gra terenowa, podczas której zespoły wykonują różne zadania jest jedną z najlepszych form pracy dla młodych ludzi. Wyjście z pomieszczenia daje nam przede wszystkim przestrzeń. Nie ma obaw o brak wystarczająco dużego miejsca do wykonania zadań, przeprowadzenia zabaw czy pląsów. Hektary miejskich parków są do naszej dyspozycji. Kolejną zaletą jest świeże powietrze i słońce. Często nasze harcówki urządzamy w ciemnych, niezbyt dobrze oświetlonych i nie najlepiej wietrzonych pomieszczeniach. Podczas zbiórki w terenie nie musimy martwić się o to, że połowa naszych podopiecznych będzie przysypiać albo snuć się ze zmęczenia i znudzenia. Przestrzeń i brak czterech ścian pozwala się wyszaleć. To właśnie wtedy nasi harcerze mogą do woli śmiać się, skakać, ba, nawet krzyczeć, bo odgłosy miasta i ulic i tak nas zagłuszą, stąd brak obaw o to, że będziemy komuś przeszkadzać. Wszelkiego rodzaju gry czy biegi są dobrym sprawdzianem dla naszych zastępów, bo poruszając się choćby chodnikiem należy pamiętać o bezpieczeństwie, przynajmniej jako takim szyku i zachowaniu. Wtedy właśnie zastępowy uczy się jak kierować swoim zespołem, jak dzielić zadania między sobą. Opuszczenie harcówki i pokazanie się mieszkańcom w mundurach to świetna reklama harcerstwa, która w zasadzie robi się sama. Ludzie widząc naszych podopiecznych podczas gier, zabaw, turniejów mogą najłatwiej dostrzec i zrozumieć ideę naszej pracy wychowawczej. Co innego może lepiej promować ruch harcerski, jak nie grupa uśmiechniętych dzieciaków, która w pożyteczny, przemyślany i niosący masę wartości sposób spędza swój wolny czas? Ponadto czasem sam temat naszych zajęć determinuje to, w jakich okolicznościach będą one prowadzone. Gdzie indziej zorganizować zajęcia o czytaniu mapy, posługiwania się busolą, czy ochronie przyrody jak nie w otoczeniu drzew lasu lub parku?

Warto, przynajmniej kilka razy w ciągu roku opuścić cztery kąty naszych harcówek i zabrać swoje drużyny na zewnątrz. Postarajmy się przeprowadzić, choć jeden element naszej zbiórki w terenie, szczególnie wtedy, gdy dopisuje pogoda. Aktywizujmy naszych wychowanków, pielęgnujmy w nich poczucie, że ruch na świeżym powietrzu jest niezwykle istotny, szczególnie w czasach, w których większość dnia spędzamy w budynkach i zwyczajnie zaczynamy w nich gnić od zasiedzenia.

 

 

BYĆ OSZCZĘDNYM I GOSPODARNYM

W naszej harcerskiej pracy korzystamy z ogromnej ilości materiałów programowych. Książek, poradników, ale tym, co tym razem będzie nas interesować są wszelkiego rodzaju zasoby papiernicze i plastyczne, których naprawdę zużywamy ogrom. Chciałbym napisać o tym, jak można tym wszystkim nieco lepiej zarządzać, by dbać nie tylko o stan finansowy naszych jednostek, ale przede wszystkim o środowisko naturalne, które każdego roku okradamy z drewna przeznaczonego na produkcję papieru.

Zastanówmy się ile kartek, kopii krąży w naszym harcerskim życiu związanym z programem. Mamy zwyczaj zalewania naszych harcerzy plikami wydruków na niemal każdej zbiórce i wyjeździe. A to zadania na grę terenową, innym razem krzyżówki, quizy, puzzle; cała masa niepotrzebnego papieru. Najgorsze jest to, że zazwyczaj wraz z końcem naszej zbiórki lub zajęć całe te sterty papieru lądują w śmieciach, bo zwyczajnie nie są nam już potrzebne. Myślę, że najpierw warto zacząć od zmiany sposobu przekazywania treści zadań naszym harcerzom. Sam wypracowałem ich kilka i śmiało mogę je polecić. Po pierwsze ludzie. Warto angażować kadrę czy nawet zastępowych do prowadzenia zadania np. na punkcie biegu czy gry. Nie potrzeba wtedy listów, instrukcji w formie pisemnej, bo wszystko można przekazać werbalnie. Po drugie laminowanie. Tak wiem, że tą metodą wzbogacamy jedną kartkę papieru dwoma warstwami folii, ale popatrzmy na to z drugiej strony- zalaminowany wydruk przetrwa nawet kilka lat intensywnego użytkowania, przy czym luźna kartka rozerwie się albo rozpłynie w deszczu przy pierwszej lepszej okazji. Zamiast drukowania każdorazowo na wyjazd drużyny materiałów, których zawsze używamy, zróbmy formę trwalszą, która posłuży nam latami. Laminowanie jest do tego świetnym sposobem. Po trzecie zadania w formie elektronicznej. Wiem, że nie każdy jest zwolennikiem elektronicznych gadżetów na choćby harcerskiej grze w lesie, ale smartfony mogą być dużym sprzymierzeńcem oszczędzania papieru. Wielokrotnie organizowałem gry, podczas których zadania, czy inne treści harcerze mogli odczytać na ekranie telefonu. Użycie popularnych dzisiaj QR- kodów ma dwie mocne strony: po pierwsze nie wymaga zużycia papieru, a po drugie jest formą naprawdę atrakcyjną dla naszych podopiecznych. Skoro i tak mają nierozerwalny kontakt ze swoimi telefonami, to przynajmniej pokażmy, że można ich używać na wiele pożytecznych sposobów. Kiedyś organizowałem zajęcia w terenie, które przewidywały mapę dla każdego harcerza, a było ich niemal 40. Stwierdziłem, że 40 wydrukowanych kopii to zbrodnia i moje zajęcia opierały się na użyciu współrzędnych geograficznych i GPSie w telefonie. Mnóstwo korzyści: świetna zabawa, nieco inna forma niż zazwyczaj i spora oszczędność materiałów, w szczególności papieru. Po czwarte przenośne przedmioty zastępujące szary papier, który harcerstwo szczególnie sobie upodobało. Może warto wykonać plansze służące nam, jako pomoce do zajęć w formie nieco trwalszej, tak by przydały się na dłużej – tablice korkowe, mini banery itp. Wydaje mi się też, że dobrym pomysłem jest zakup przenośnej tablicy, po której możemy pisać markerami, a potem wszystko zetrzeć. Wtedy wszystko to, co zwykle pisaliśmy, czy rysowaliśmy na dziesiątkach arkuszy szarego papieru można pisać na jednej tablicy, którą wystarczy zmazać i znowu mamy miejsce, gdzie można bazgrać do woli. Moją główną myślą jest to, żebyśmy unikali korzystania z materiałów i przedmiotów, które przeznaczamy z góry na zniszczenie. Dmuchanie 20 balonów tylko po to, by zaraz podczas zabawy je przebić wydaje mi się nie mieć sensu i zwyczajnie gryźć się z obowiązkiem dbania o środowisko naturalne, który mamy przecież wpisany w nasze Prawo Harcerskie.

Dbajmy o takie drobne rzeczy jak wykorzystywanie materiałów na zbiórkach i zajęciach. Powinno być nam obce generowanie stert papieru, którego użyliśmy wyłącznie jeden raz. Uczmy dobrych nawyków naszych harcerzy, bo w przyszłości ułatwi im to zarządzanie w zasadzie wszystkim, co będą posiadać: pieniędzmi, jedzeniem, a nawet wodą czy energią elektryczną. Pomyślmy o tym w ten sposób, a łatwiej będzie nam pozbyć się nienajlepszych przyzwyczajeń.

 

NAUCZ SIĘ GROMADZIĆ

Przez nawet krótki okres czasu naszej pracy wychowawczej tworzymy masę różnych planów pracy, konspektów, zadań i gier. Najgorsze, co można zrobić to wyrzucać albo kasować je zaraz po wykorzystaniu. Wszystko, co kiedykolwiek opracowaliśmy na zajęcia, zbiórki, biwaki, rajdy trzeba nauczyć się gromadzić, bo nigdy nie wiadomo, kiedy coś ponownie może się przydać.

Cały nasz „dorobek” programowy warto mieć gdzieś zgromadzony. Opowiem może, jak wygląda to u mnie. Wszystko, co udało mi się przez lata w harcerstwie napisać, opracować, począwszy od pierwszej prowadzonej przeze mnie zbiórki zastępu, przez dziesiątki konspektów zajęć, zarówno tych związanych z drużyną, jak i tych prowadzonych na warsztatach, czy kursach trzymam w formie elektronicznej w osobnym folderze. Jest on podzielony na zbiórki, obozy zimowiska, kursy itd. Z kolei każdy ma osobne zakładki na konspekty, załączniki, zadania lub prezentacje. Jest tego naprawdę sporo, bo w zasadzie przez lata, wszystkie te rzeczy jakoś tak tworzyły się same. Ważne jest natomiast, żeby utrzymywać tam porządek. Opisywać odpowiednio pliki, grupować je tematycznie, segregować, żeby zawsze można było łatwo odnaleźć to, czego akurat potrzebujemy. Jeden wielki folder z tysiącem plików tekstowych będzie bardzo trudno ogarnąć, dlatego zachęcam do utrzymywania w tych miejscach, jako takiego ładu. Zapytać można, po co trzymać na komputerze konspekty zajęć z zimowiska z 2009 roku? A no z kilku prostych powodów. Po pierwsze zawsze można do tych treści wrócić i coś z nich zaczerpnąć. Kiedy przychodzi moment chwilowego spadku pomysłowości, warto zajrzeć do swoich zajęć sprzed lat. Bardzo łatwo wtedy skleić z kilku zbiórek jedną nową, która połączy różne tematy czy formy w jedną całość. Czasami przychodzi moment, np. na wyjeździe drużyny, kiedy psuje się choćby pogoda, albo jakieś zajęcia trwają krócej, niż zakładaliśmy. Wtedy z pomocą przychodzą zgromadzone konspekty, gry terenowe, zabawy czy konkurencje, które zwyczajnie w świecie wypełniają nam nieplanowaną „programową lukę”. Swoimi materiałami możemy się także dzielić, czy to z kadrą szczepu, czy nawet z uczestnikami kursów albo warsztatów. Taki folder można też potraktować jak harcerskie portfolio. Można zwyczajnie użyć go, jako prezentacji swoich umiejętności pracy z dziećmi, młodzieżą. Ba! Zgromadzone i uporządkowane pliki mogą być świetne do wykorzystania na posiedzeniach KSI, kiedy to prezentuje się wszystko, co w nas najlepsze. Zbieranie w jednym miejscu wszystkich naszych materiałów daje nam możliwość ocenienia naszej pracy na przestrzeni lat, porównania poziomu naszych zbiórek, czy zajęć sprzed 10 lat, jak i tych, prowadzonych obecnie. Uwierzcie, że to naprawdę potrafi otworzyć oczy, na jakość naszej pracy. Obejrzenie takich prac z perspektywy czasu pozwala dostrzec nam błędy, które z czasem można eliminować. Okazji, w których nasz folder będzie nieoceniony jest naprawdę mnóstwo.

Gorąco zachęcam do zapisywania wszystkich naszych prac. Nigdy, ale to przenigdy nie wyrzucajmy żadnych wydruków ani nie usuwajmy plików. Nie wstydźmy się naszych pierwszych zbiórek, nawet, jeśli dzisiaj uważamy je za beznadziejne i zupełnie nieprzemyślane. Gromadźmy wszystko, bo całość po latach naprawdę będzie imponować. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś ponownie się przyda. Do swoich materiałów będziecie zaglądać częściej niż Wam się wydaje!

 

PONAD WSZYSTKO BEZPIECZEŃSTWO

Idąc na zbiórkę, jadąc na obóz, biwak myślimy głównie o programie, naszych zajęciach, materiałach, sprzęcie, planie dnia i zadaniach, jakie na nas czekają. Zastanawiamy się, czy o niczym nie zapomnieliśmy, czy wszystko mamy, czy uda nam się przeprowadzić zajęcia tak jak zaplanowaliśmy. Na zbiórkach, a w szczególności na wyjazdach mamy masę na głowie, jesteśmy aktywni w zasadzie przez cały dzień. W ferworze tego wszystkiego łatwo zapomnieć o jednym z najważniejszych aspektów pracy wychowawczej. O bezpieczeństwie właśnie.

Dbanie o to, by naszym podopiecznym nic się nie stało nie jest rzeczą łatwą. Nawyk odruchowego myślenia o możliwych zagrożeniach przychodzi dopiero z czasem i w zasadzie trudno jest się go nauczyć, a to, dlatego, że to, co niebezpieczne spotyka nas nagle i najczęściej zaskakuje.  Bezpieczny harcerski czas można zaplanować. Są rzeczy, o które można zadbać dużo wcześniej. Jeżeli coś ewidentnie od momentu, kiedy to wymyśliliśmy „śmierdzi” zagrożeniem, to należy z tego zrezygnować. Wysłanie harcerzy samych na nocną grę po górach, zbiórka naukowa, podczas której podopieczni używają szkodliwych chemikaliów, rajd, którego trasa prowadzi głównie ruchliwą drogą, czy korzystanie z kąpieliska bez ratownika to kilka z miliona przykładów aktywności, które od samego początku nie wróżą niczego dobrego. Chcę zaznaczyć, że wielu niebezpieczeństw możemy uniknąć już na etapie planowania naszych zbiórek, czy wyjazdów. Nie musimy czekać do realizacji ich, żeby zrozumieć, że coś złego może się podczas nich wydarzyć. Jeżeli ktoś ma, choć odrobinę rozsądku w głowie, to potrafi już podczas kreowania naszych harcerskich aktywności stwierdzić, co jest, a co nie jest bezpieczne. To jest pierwszy, ale najważniejszy element bezpiecznej pracy. Drugi niestety przysparza sporo problemów, bo ma miejsce już podczas naszych zbiórek i wyjazdów. To moment, kiedy maszyna programowa ruszyła i po prostu „dzieje się”. Wtedy w zasadzie pozostaje nam mieć oczy szeroko otwarte i wychwytywać to, co może przynosić nieciekawe skutki. Na pewne rzeczy można się jednak przygotować, żeby reagować zawczasu. Jedną z nich jest pogoda. Potrafi zmieniać się szybko, często krzyżować przy tym nasze plany, ale dzisiejszy świat przynosi nam coś, dzięki czemu możemy w porę uniknąć zagrożenia. Prognoza pogody to rzecz nie wynaleziona wczoraj, ale z roku na rok mamy coraz więcej możliwości na dokładne jej sprawdzanie, nawet będąc w środku lasu. Dziś niemal każdy nosi w kieszenie telefon z łączem internetowym. Jest naprawdę mnóstwo źródeł, które potrafią ostrzec nas przed burzą, silnym wiatrem albo ulewnym deszczem. Wakacyjne miesiące ostatnich lat nauczyły nas, że sił natury nie należy lekceważyć, dlatego nawyk regularnego sprawdzania prognozy przez kadrę powinien na dobre u nas zagościć. Czasami porywisty wiatr, który w lesie sieje spustoszenie przychodzi z Nienacka, w kilka godzin, dlatego ważna jest regularność w sprawdzaniu portali. Szczególnie polecam te, które przewidują prognozę jedynie na kilka godzin do przodu, w tym strony z mapami wyładowań atmosferycznych. Kolejny ważny aspekt to obecność podczas naszych aktywności zawsze osoby pełnoletniej oraz kogoś, kto potrafi dobrze udzielać pierwszej pomocy (żeby rozwiać wątpliwości, sprawność sanitariusza nie jest z tym jednoznaczna). Jest też jeszcze drobna wskazówka, którą chciałbym się podzielić. Na przestrzeni lat dostrzegam, że najwięcej niebezpiecznych sytuacji, związanych już ściśle z naszymi harcerzami dzieje się wtedy, kiedy się … nudzą! Całą kadrą zwróciliśmy uwagę na to, że najwięcej, nazwijmy to, głupich pomysłów naszych podopiecznych i związanych z nim wszelakich urazów, skaleczeń i innych dolegliwości ma miejsce podczas ciszy poobiednich albo przerw między zajęciami, kiedy to z braku w tym czasie konkretnego programu harcerze urządzają sobie „swój”, często nieprzemyślany i niosący zagrożenie. Warto o tym pamiętać i dbać o to, by nawet w wolnym czasie przy podopiecznych był ktoś starszy, kto odpowiednio wcześniej zareaguje. W tym wszystkim jednak powinniśmy zachować zdrowy rozsądek. Gdybyśmy we wszystkim widzieli wyłącznie ryzyko i zagrożenie nigdy nie pojechalibyśmy na obóz, zrezygnowalibyśmy na stałe ze spania w namiotach, nasi harcerze nigdy nie pływaliby kajakiem, ani nie zdobyli górskiego szczytu. Ważne w tym wszystkim jest to, żeby unikać skrajnie niebezpiecznych aktywności, w tym takich, o których nie mamy pojęcia. Bądźmy, albo przynajmniej starajmy się być przygotowani na każdą ewentualność.

Niektórzy mówią, że bezpieczeństwo to przewidywanie nieprzewidywalnego. Ale powiedzmy sobie szczerze, zawsze może przyjść coś, o czym nie pomyśleliśmy, jak to w życiu zwyczajnie bywa. Dlatego powinniśmy mieć świadomość, że jako wychowawcy nigdy nie przewidzimy wszystkiego. Stąd też uczymy się nie tylko planowania, ale radzenia sobie w sytuacjach, które nas zaskakują. Nie musimy przewidzieć wszystkiego. Ważne, żebyśmy wiedzieli, co zrobić, gdy niebezpieczeństwo nadejdzie.

 

KIEDY WYDARZY SIĘ COŚ ZŁEGO

Ostatnim razem pisałem o tym bezpieczeństwie, ale w ujęciu planowania naszych aktywności. Nie rzadko zdarza się jednak, że mimo przemyślanego pod kątem zagrożeń programu, nieoczekiwanie dochodzi do jakiegoś wypadku. Harcerski wychowawca powinien wiedzieć, co w takiej sytuacji zrobić, jak się zachować. Chciałbym przedstawić „zestaw”, o jaki powinniśmy zadbać na każdej zbiórce czy wyjeździe.

Zacząć należy od tego, że zawsze na zbiórce czy wyjeździe powinien być obecny ktoś, kto potrafi poprawnie udzielić pierwszej pomocy i zaradzić na różnego rodzaju urazy i dolegliwości, których szczególnie na obozach nie brakuje. Warto tutaj zadbać o odpowiednie przeszkolenie kadry i wziąć np. udział w kursie, który zostaje zwieńczony Brązową Odznaką Ratownika ZHP. W trakcie niego można nauczyć się radzenia naprawdę w wielu przypadkach. Obecność osoby odpowiednio przeszkolonej sprawia, że mamy najnormalniej w świecie spokojniejsze głowy. Jeśli już mówimy o osobach, które będą potrafiły w razie wypadku pomóc, to nie możemy zapomnieć o tym, z czego będą oni korzystać, czyli apteczce. O jej odpowiednie wyposażenie naprawdę trzeba zadbać. Przed każdym wyjściem, rajdem, czy obozem powinniśmy sprawdzić jej stan, upewnić się, że wszystko, co konieczne, znajduje się w środku. Ważne są też daty ważności wszelkich opatrunków, ale też innych elementów, bo choć w takiej apteczce nie powinno być leków, to warto pamiętać o maściach na stłuczenia, czy choćby środkach do przemywania ran. Apteczka powinna być też z nami w harcówce podczas zbiórek. Uwierzcie mi, że podczas zwykłego wycinania z papieru też może się sporo wydarzyć. Wraz z każdym nieszczęśliwym wypadkiem pojawia się pytanie, czy powiadomić kogoś o całej sytuacji. Mam tu na myśli lekarza, pogotowie i rodziców. Większość przypadków na zbiórkach lub wyjazdach to niegroźne urazy albo dolegliwości takie jak drobne skaleczenia, ugryzienia przez owady, bóle brzucha czy złe samopoczucie. Moim zdaniem nie są to rzeczy, którymi powinniśmy martwić ratowników medycznych, czy rodziców. Jeżeli jesteśmy w stanie w takich sytuacjach dziecku łatwo i szybko pomóc, to powiadamianie wszystkich jest zbędne, bo w niepotrzebny sposób rozdmuchujemy problem, którego zasadniczo nie ma. Oczywiście wszelkie poważniejsze urazy, takie jak złamania, skręcenia czy utrzymująca się długo gorączka lub wymioty powinniśmy zgłosić. Jeżeli wymagają jedynie odebrania przez rodziców dziecka z obozu np. z powodu silniejszego przeziębienia, to zawiadomienie lekarza jest zbędne. Stąd też dobrze, gdy podczas wyjazdu mamy przy sobie samochód, bo nieważne, kiedy może się przydać, żeby zawieźć kogoś ze złamaną ręką do lekarza. Jeśli natomiast dzieje się coś poważnego i wiemy, że tak, czy inaczej potrzebna będzie wizyta na pogotowiu, to nie warto czekać na przyjazd rodziców czy opiekunów, tylko od razu decydować się na pomoc specjalistów, przy czym koniecznie, najlepiej zaraz po zadzwonieniu na pogotowie, czy zabrania dziecka do lekarza, powiadomić rodziców o całej sytuacji. Skoro już wspomniałem o rodzicach, to warto wspomnieć jeszcze o jednej ważnej sprawie. Zdarza się, że dziecko, które źle się poczuje, albo zrobi sobie krzywdę zawiadamia przez telefon rodziców, nierzadko oddalonych o setki kilometrów, jednocześnie nic nie mówiąc kadrze, która o całej sytuacji dowiaduje się dopiero wtedy, gdy otrzymuje telefon od rodziców, którzy dzwonią, by powiedzieć, że ich dziecko przewróciło się i rozbiło kolano albo źle się czuje. Trzeba na samym początku każdego wyjazdu dobrze przekazać podopiecznym, że z każdym problemem, nie tylko bólem brzucha, ale też wszelkiego rodzaju problemami pierwszego świata, jak zgubienie szczoteczki do zębów zgłaszać się najpierw do nas. Nie, dlatego, że chcemy jakiś fakt zataić przed rodzicami, ale dlatego, że mama, znajdująca się obecnie na drugim końcu Polski nie zaradzi na bolące gardło, a kadra owszem. Zadbajmy o tę kwestię, bo nie rzadko takie historie potrafią przysporzyć drużynowemu niepotrzebnych kłopotów.

Kwestie bezpieczeństwa powinny być zawsze przez nas dopilnowane. Nie możemy niczego zaniedbać. Jeśli czegoś nie jesteśmy pewni, nie wiemy jak do czegoś pod względem bezpieczeństwa np. na wyjeździe się przygotować, to warto pytać. Najlepiej tych, którzy przez lata harcerskiej pracy wiedzą o bezpieczeństwie podczas aktywności harcerskich w zasadzie wszystko. Zadbajmy o to, by w razie zagrożenia wiedzieć, jak postępować. Pełnimy w końcu, jako wychowawcy młodych ludzi bardzo odpowiedzialną w sensie społecznym rolę. Nie zapominajmy o tym.


29 Świdnicka Gromada Zuchowa "Leśni Tropiciele"

29 Świdnicka Drużyna Harcerska "Dęby" 
im. Andrzeja Małkowskiego

29 Świdnicka Drużyna Starszoharcerska "Dęby"
im. Andrzeja Małkowskiego

29 Świdnicka Drużyna Wędrownicza "Dęby"
im. Andrzeja Małkowskiego

Krąg Instruktorski "Dęby"

Związek Harcerstwa Polskiego
Chorągiew Dolnośląska
Hufiec im. Szarych Szeregów w Świdnicy
ul. Lelewela 18, 58-100 Świdnica 
tel./fax: +48 748520179
e-mail: swidnica@zhp.pl
www.swidnica.zhp.pl


Informacja: Użytkowanie Witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Szczegółowe informacje w polityce prywatności.